Pan Tadeusz Czy jak dobrze pamiętasz? sprawdź test
|
Czy
dobrze pamiętasz „Pana Tadeusza” ? |
|
Naszą wielką epopeję narodową wypada znać na pamięć. Sprawdź jak ją
pamiętasz!
Przeczytaj fragment, przypomnij sobie choć ze dwie kolejne linijki
– i kliknij by zobaczyć jak było dalej.
Potem kilknij w lewym górnym rogu „Strzałkę cofnięcia”
aby powrócić – i kontynuuj (jest 27 kawałków)
Kiedy ci się znudzi, zobacz całość pod Wszystko
Hrabia zsiadł
z konia, sługi odprawił do domu, a sam ku ogrodowi ruszył po kryjomu. Dobiegł wkrótce parkanu, znalazł w nim otwory i wcisnął się
po cichu, jak wilk do obory. Nieszczęściem, trącił krzaki suchego agrestu: ogrodniczka, jak gdyby zlękła się szelestu, oglądała się wkoło, lecz nic nie spostrzegła; przecież ku drugiej stronie ogrodu pobiegła.
W kociołkach bigos grzano. W słowach wydać trudno bigosu smak przedziwny, kolor i woń cudną; Słów tylko brzęk usłyszy i rymów porządek, ale treści ich miejski nie strawi żołądek.
Słońce ostatnich kresów nieba
dochodziło, mniej silnie, ale szerzej niż
we dnie świeciło, całe zaczerwienione, jak zdrowe
oblicze gospodarza, gdy prace
skończywszy rolnicze, Bo Sędzia w domu dawne obyczaje
chował, i nigdy nie dozwalał, by
chybiano względu dla wieku, urodzenia, rozumu,
urzędu. Tym ładem, mawiał, domy i
narody słyną, z jego upadkiem domy i narody
giną. Więc do porządku wykli domowi i
słudzy; a przyjezdny gość, krewny albo
człowiek cudzy, Przed burzą bywa chwila cicha i ponura, kiedy, nad głowy ludzi przyleciawszy, chmura stanie i grożąc twarzą, dech wiatrów zatrzyma, milczy, obiega ziemię błyskawic oczyma, znacząc te miejsca, gdzie wnet ciśnie grom po
gromie: Tej ciszy chwila była w Soplicowskim domie; myśliłbyś, że przeczucie nadzwyczajnych zdarzeń ścięło usta i wzniosło duchy w kraje marzeń. Kto zrozumie nieznane już za naszych czasów, te półmiski kontuzów, arkasów, blemasów, z ingredyjencyjami pomuchl, figatelów, cybetów, piżm, dragantów, pinelów, brunelów; Owe ryby: łososie suche, dunajeckie, wyżyny i kawiary weneckie, tureckie, Właśnie dwukonną bryką wjechał młody panek i obiegłszy
dziedziniec zawrócił przed ganek. Wysiadł z
powozu; konie porzucone same, szczypiąc
trawę ciągnęły powoli pod bramę. We dworze pusto: bo drzwi od ganku zamknięto zaszczepkami
i kołkiem zaszczepki przetknięto. Podróżny do folwarku
nie biegł sług zapytać, odemknął,
wbiegł do domu, pragnął go powitać. Goście weszli w porządku i stanęli kołem. Podkomorzy najwyższe brał miejsce za stołem; z wieku mu i
z urzędu ten zaszczyt należy, idąc kłaniał
się damom, starcom i młodzieży. Spali gospodarz domu, wodze i żołnierze; oczu tylko Wojskiego sen słodki nie bierze. Bo Wojski ma na jutro biesiadę wyprawić, którą chce dom Sopliców na wiek wieków wsławić: O wiosno! kto cię widział wtenczas w naszym
kraju, Takie były zabawy, spory w one lata śród cichej wsi litewskiej, kiedy reszta świata we łzach i krwi tonęła; gdy ów mąż, bóg wojny, otoczon chmurą pułków, tysiącem dział zbrojny, wprzągłszy w swój rydwan orły złote obok
srebrnych, od puszcz Libijskich latał do Alpów podniebnych. Ptastwo skryło się w lasy, pod
strzechy, w głąb trawy; Tylko wrony, stadami
obstąpiwszy stawy, przechadzają się sobie
poważnymi kroki, czarne oczy kierują na czarne
obłoki, wytknąwszy język z suchej
szerokiej gardzieli i skrzydła roztaczając,
czekają kąpieli. Kto z nas tych lat nie pomni, gdy młode pacholę, ze strzelbą na ramieniu świszcząc szedł na pole, gdzie żaden wał, płot żaden nogi nie utrudza, gdzie przestępując miedzę, nie poznasz, że cudza! Już na dziedzińcu słychać myśliwskie okrzyki; Wyprowadzają konie, zajeżdżają bryki; Ledwie dziedziniec taką gromadę ogarnie; Odezwały się trąby, otworzono psiarnie, zgraja chartów, wypadłszy, wesoło skowycze, widząc rumaki szczwaczów, dojeżdżaczów smycze. |
A potem się zaczęły wpół głośne
rozmowy; mężczyźni rozsądzali swe
dzisiejsze łowy. Asesora z Rejentem wzmogła się uparta coraz głośniejsza kłótnia o
kusego charta, którego posiadaniem pan Rejent
się szczycił i utrzymywał, że on zająca
pochwycił; Asesor zaś dowodził na złość
Rejentowi, że ta chwała należy chartu Sokołowi. Pytano zdania innych; więc
wszyscy dokoła brali stronę Kusego albo też
Sokoła. Wy, co jesteście pierwsi myśliwi w powiecie, z gorszącej kłótni waszej co będzie? czy wiecie? Oto młodzież, na której Ojczyzny nadzieje, która ma wsławiać nasze ostępy i knieje, Słusznie Woźny powiadał, że w zamkowej sieni zmieści się i palestra, i goście proszeni. Sień wielka jak refektarz, z wypukłym sklepieniem na filarach, podłoga wysłana kamieniem. Ściany bez żadnych ozdób, ale mur chędogi; Natenczas
Wojski chwycił na taśmie przypięty To mówiąc, Sędzia gości obejrzał porządkiem; bo choć
zawsze i płynnie mówił, i z rozsądkiem, wiedział, że
niecierpliwa młodzież teraźniejsza, że ją nudzi
rzecz długa, choć najwymowniejsza. Głupi niedźwiedziu! gdybyś w
mateczniku siedział, nigdy by się o tobie Wojski nie dowiedział. Ale czyli pasieki zwabiła cię
wonność, czy uczułeś do owsa dojrzałego skłonność, wyszedłeś na brzeg puszczy, gdzie się las przerzedził, i tam zaraz leśniczy bytność twą wyśledził. Poloneza czas zacząć. – Podkomorzy rusza i z lekka zarzuciwszy wyloty kontusza, i wąsa pokręcając, podał rękę Zosi i skłoniwszy się grzecznie w pierwszą parę prosi. Za Podkomorzym szereg w pary się gromadzi, dano hasło, zaczęto taniec: on prowadzi. Nad murawą czerwone połyskają buty, bije blask z karabeli, świeci się pas suty, Wojski zagaił: – Śmiałbym upraszać młodzieży, ażeby po staremu bawić u wieczerzy, nie milczeć i przeżuwać: czy my kapucyni? Kto milczy między szlachtą, to właśnie tak czyni, jako myśliwiec, który nabój rdzawi w strzelbie. Dlatego ja rozmowność naszych przodków wielbię: Sędzia, choć utrudzony, chociaż w gronie gości, nie chybił
gospodarskiej, ważnej powinności: Udał się na
lustrację. Najlepiej z wieczora gospodarz widzi, w jakim stanie jest obora, Na koniec z trzaskiem drzwi szeroko otwarto. wchodzi pan Wojski w czapce i z głową zadartą, nie wita się i miejsca za stołem nie bierze: bo Wojski występuje w nowym charakterze marszałka dworu. Laskę ma na znak urzędu i tą laską z kolei jako mistrz obrzędu, wskazuje wszystkim miejsca i gości usadza. Na Litwie much dostatek. Jest pomiędzy nimi gatunek much osobny, zwanych szlacheckimi. Barwą i kształtem całkiem podobne do innych, ale pierś mają szerszą, brzuch większy od
gminnych, latając bardzo huczą i nieznośnie brzęczą, a tak silne, że tkankę przebiją pajęczą. I była chwila ciszy; i powietrze stało głuche, milczące, jakby z trwogi oniemiało. I łany zbóż, co wprzódy kładąc się na ziemi i znowu w górę trzęsąc kłosami złotemi, wrzały jak fale, teraz stoją nieruchome i poglądają w niebo najeżywszy słomę. Pierwsza z nim po francusku zaczęła rozmowę. Wracał z miasta, ze szkoły: więc o książki nowe, o autorów pytała Tadeusza zdania i ze zdań wyciągała na nowo pytania. Cóż, gdy potem zaczęła mówić o malarstwie, o muzyce, o tańcach, nawet o rzeźbiarstwie, |
brydż, brydz, bridge, brydż sportowy, brydz sportowy,
bridge sportowy, Pikier, Sławiński, Slawinski, Łukasz Sławiński, Lukasz
Slawinski, |
6
Stycznia 2019
Zaś Hrabia do kurnika – trzasły wątłe
drzwiczki
i zobaczył siedzące na jajach perliczki.
Czemprędzej je do wora wprawną ręką wcisnąl,
wyjrzał czy nikt nie patrzy i do domu prysnął.
ryknął
groźnie jak żubr zanim padnie bez życia
i runął na ziemię nieprzytomny z przepicia.
wypił dla zdrowotności dzbanek
okowity,
zakąsił odrobinkę i wreszcie jest
syty.
Sędzia zaś: – Na próżno
odbieracie mi chwałę,
wszak to ja mu na ogon soli
nasypałem.
gdy Sędziego nawiedził i go odprawiano,
zawsze wszystkie kieszenie mu
rewidowano.
I tak było – w mariasza szlachta pilnie
grała,
by im podczas zajazdu ręka nie zadrgała.
Nie na próżno zwykł mawiać więc klucznik Gerwazy:
„Pij wódkę, panie bracie, a przejdą ci
gazy”
w końcu sekret kucharski: żmija niekrojona,
z wierzchu ugotowana, w środku
upieczona.
Dawno domu nie widział, bo w dalekim mieście
pił, hulał, grał w karty – znudziło mu się
wreszcie.
pamiętna wiosno wojną, klęską urodzaju,
milionami bocianów co nas nawiedziły
i dziecisków dostatek Polsce przysporzyły.
innym nacjom przez gnuśność i grzech zaniedbania
wyprzedzić się pozwoli w sztuce polowania.
A kiedy nieudolność w łowach tu zawita,
z upadku nie podniesie się Rzeczpospolita.
dowiodła że zna równie wszelki kunszt miłosny;
Aż Tadeusz się poczuł jak żaczek żałosny!
więc skłamał jej że kurwy to dlań nic nowego,
choć rzekłszy prawdę pierwszy był to kontakt jego.
Snadź nad Litwą kometa wkrótce
się pojawi
i trwogą przejmującą wszystkie
dusze zdławi.
Mawiają że je Jafet na Arkę sprowadził,
a te pospolite Sem z Chamem chyłkiem wsadził.
Zasiadł w końcu – z twarzą błogo
rozradowaną,
bo tyle co dla pięciu dlań przygotowano.
czy kury
śpią spokojnie, od lisa bezpieczne,
czy w przybytku wiadomym jest czym się podetrzeć.
Gdzie dziewczęciu przy studni rad kradniesz całusa,
bacząc czy stracić wianek naszła ją pokusa.
Wszystko to bardzo dobre wróży polowanie:
strzelaninę na oślep, wódki popijanie.
a on stąpa powoli, niby od niechcenia,
ale widać że ciężko mu od zatwardzenia.
Biesiadę godną miłych sercom polskim gości
i Wojskiemu, bo kocha czynić oszczędności.
A już konwie wynoszą mądre w
Litwie głowy,
by nałapać w nie wody, zdrowej
bo deszczowej.
łupy na nim wisiały zdobyte na wrogi
z napisami: kto, kiedy je kupcom zrabował
– i chlubnie do rycerstwa się intromitował.
I słusznie tak – niechaj na całym świecie
wojna,
byle wieś polska była cicha i spokojna.
A tak mu uderzyła do głowy ta władza,
że najpierwsze miejsce sam zajmuje pośpiesznie,
mówiąc reszcie niedbale: Gdzieś tam się pomieśćcie.
Do stołu zasiadali by najeść się setnie,
ale także by sobie przygadywać szpetnie.
Ale wszyscy słuchali w milczeniu głębokiem,
choć jego ględzenie wychodziło im bokiem.
I widząc żeś z pyska do
Wojskiego podobny,
doniósł mu że doń kuzyn
pośpiesza nadobny.