Dziennikarz i
Autorytet
Dziennikarz
Dziennikarstwo jest zawodem ludzi wyspecjalizowanych
w tak zwanych środkach masowego przekazu, a więc w dziennikach, periodykach,
telewizji, radiu itp. Jak sama nazwa wskazuje, zadaniem środków masowego
przekazu jest przekazywanie masom informacji. Stąd dziennikarz jest
sprawozdawcą i niczym innym.
Jest specjalistą w zbieraniu, przedstawianiu i podawaniu innym
informacji. Jak długo pozostaje w tej dziedzinie, jego praca jest pożyteczna i
nie można mu niczego zarzucić. Ale w ciągu ostatniego
wieku dziennikarze przywłaszczyli sobie inną funkcję, a mianowicie występują w
roli nauczycieli, kaznodzieji moralności. Nie tylko informują czytelników i
słuchaczy o tym, co się stało, ale wydaje się im, że mają prawo pouczać ich, co
powinni myśleć i czynić. A że ich poglądy są rozpowszechniane masowo, dziennikarze
zajmują uprzywilejowane stanowisko, mają niekiedy istny monopol na pouczanie
ludzi, co jest dobre, a co niedobre.
Wiara, że tak ma być, że
dziennikarz ma prawo tak się zachowywać, że należy mu wierzyć
gdy nas poucza – jest jednym z typowych zabobonów współczesnych.
Bo jeśli chodzi o pouczanie nas, dziennikarz nie ma żadnego autorytetu. Nie
jest, jako taki, ani specjalistą w żadnej nauce, ani autorytetem moralnym, ani
przywódcą politycznym. Jest po prostu dobrym obserwatorem i umie pisać,
względnie mówić. Co gorzej, sam zawód dziennikarza jest dla niego samego o
tyle niebezpieczny, że musi pisać o najróżniejszych rzeczach, o których zwykle
niewiele wie, a w każdym razie nie posiada głębszej wiedzy. Dziennikarz
jest więc niemal z konieczności dyletantem. Uważać go
za autorytet, pozwalać mu pouczać innych ludzi, jak to się obecnie stale
czyni, jest zabobonem.
Kiedy szukamy przyczyny
szerzenia się tego zabobonu, wypada przyznać ze wstydem, że nie ma chyba innej,
niż dziecinne wierzenie, że wszystko co drukowane jest prawdziwe – a
zwłaszcza jeśli jest drukowane pięknymi słowami.
Autorytet
...
Drugi zabobon związany z autorytetem to przekonanie, że istnieją autorytety, że
tak powiem, powszechne, to jest ludzie, którzy autorytetami we wszystkich
dziedzinach. Tak oczywiście nie jest – każdy człowiek jest najwyżej
autorytetem w jakiejś określonej dziedzinie, albo paru dziedzinach, ale nigdy
we wszystkich. Einstein na przykład był niewątpliwie autorytetem w dziedzinie
fizyki, ale bynajmniej nie w dziedzinie moralności, polityki albo religii.
Niestety uznawanie takich powszechnych autorytetów jest zabobonem bardzo
rozpowszechnionym. Kiedy na przykład grono profesorów uniwersyteckich
podpisuje zbiorowo manifest polityczny, zakłada się, że czytelnicy będą ich
uważali za autorytety w polityce, którymi oni oczywiście nie są – a więc
coś w rodzaju uznania autorytetu powszechnego uczonych. Bo
ci profesorowie są zapewne autorytetami w zakresie rewolucji francuskiej,
ceramiki chińskiej albo rachunku prawdopodobieństwa, ale nie w dziedzinie
polityki – i nadużywają przez takie oświadczenia swojego autorytetu.
...
Ze „Stu zabobonów”
Jacka Marii Bocheńskiego
Instytut Literacki S.A.R.I. 1987
Wokoło autorytetu powstało kilka groźnych
zabobonów. Aby zrozumieć ich przewrotność, wypada przede wszystkim wyjaśnić
znaczenie nazwy autorytet. Mówimy, że jeden człowiek jest autorytetem
dla drugiego w pewnej dziedzinie dokładnie wtedy, kiedy wszystko, co należy do
tej dziedziny i zostało przez pierwszego podane z naciskiem do wiadomości
drugiego (np w postaci nauki, rozkazu itp) zostaje przyjęte, uznane przez tego
ostatniego. Istnieją dwa rodzaje autorytetu: autorytet znawcy, specjalisty,
nazywany uczenie „epistemicznym” i autorytet przełożonego, szefa, zwany
autorytetem deontycznym. W pierwszym wypadku ktoś jest dla mnie autorytetem wtedy i tylko
wtedy, kiedy mam przekonanie, że daną dziedzinę zna lepiej ode mnie i że mówi
prawdę. Einstein jest np autorytetem epistemicznym w fizyce dla mnie,
nauczyciel w szkole autorytetem epistemicznym w geografii dla uczniów tej
szkoły itd. Autorytetem deontycznym jest natomiast dla mnie ktoś dokładnie
wtedy, kiedy jestem przekonany, że nie mogę osiągnąć celu, do którego dążę, inaczej,
niż wykonując jego rozkazy. Majster jest autorytetem deontycznym dla
robotników w warsztacie, dowódca oddziału dla żołnierzy itd. Autorytet
deontyczny rozpada się dalej na autorytet sankcji (gdzie autorytet ma inny cel
niż ja, ale słucham jego rozkazów z obawy kary) i autorytet solidarności (gdzie obaj
mamy ten sam cel – jak np marynarze mają ten sam cel co kapitan statku w
niebezpieczeństwie).